sobota, 27 sierpnia 2011

Różnorodnie

Najważniejszym wydarzeniem tego lata było dla mnie spotkanie w realu z blogową koleżanką Tukarą. Piękna, cudowna kobieta o bardzo zdolnych rączkach. Chyba nie ma blogowiczki, która by nie znała jej niesamowitych prac. W każdym razie spotkałyśmy się wreszcie face to face. Tukara jest dokładnie taka jak sobie wyobraziłam...jest super babką!!! I powinnam Wam pokazać jakie ekstra prezenty dostałam..ech...szczęka mi opadła , bo moje dary były skromne bardzo!!! Ale nic...nie oto chodzi oczywiście...ale pokażę, muszę tylko wziąć się w garść. Bo troszkę zmian w moim dotychczasowym życiu wybiło mnie zupełnie z rytmu. Przede wszystkim tak się wszystkim zachwycałam i układałam,że zapomniałam obfocić, ale jeszcze nic straconego! I właśnie też journal robiłam dla Tukary i spieszyłam się, skupiałam na tym właśnie, w owym czasie.



Żeby nie było,że nic nie robię...coś robię, w następnym poście zamieszczę decu pracki, a teraz trzy karteczki, a kolejne w robocie.Chcę jeszcze dodać, że ostatnia karteczka została stworzona dzięki Tukarze, a w zasadzie zainspirowana kartką - zaproszeniem, który dla mnie stworzyła z okazji I Komunii Świętej Mateuszka. Nie mam oryginału, chociaż pewnie gdzieś mam...postaram sie odnaleźć przy okazji. Niestety, na tę chwilę mam mały misz-masz,bo wreszcie moje klamoty będą miały swoje miejsce i....niektóre poupychałam już w pojemniki ....dużo by gadać na temat tego, jaki u mnie jest teraz porządek...aż strach!!!Ale już będę wreszcie miała swój warsztatowy kąt.




Udało mi się wygrać candy dla obserwatorów u Dysiaka. Cudna latarenka! Poczta szkiełko zbiła, ale to akurat nieważne i bo i tak jest piękna. Prawidła ...już je pomalowałam wstępnie. I przywieszka, którą uwielbiam! Edytko jeszcze raz dziękuję ogromnie, ogromnie!!!




Migawki z zoo w Ueckermunde. Uwielbiam to miejsce! Byliśmy tam kolejny raz, a moja maleńka zapomniała o śnie...przecież spotkanie ze zwierzątami, szczególnie tak bliskie, było ważniejsze.